27 śmierci Toby'ego Obeda. Reportaże o Kanadzie, a konkretnie o dorosłych teraz ludziach, którzy jak dzieci zostali oddani do szkół lub placówek wychowawczych prowadzonych przez duchownych lub siostry zakonne. To, co przypuszczałam, że mogło mieć tam miejsce, to pestka w porównaniu z tym, o czym tu czytam i co WIDZĘ. Czego tu jestem ŚWIADKIEM!!! Dzieci bite, głodzone, poniżane, torturowane i psychicznie gnębione, podpinane do krzeseł elektrycznych,
(...)czy molestowane seksualnie. To, co przeszły poza murami tych placówek, tego nie sposób nie tyle pojąć ile choćby zrozumieć. Czytasz i w pewnym momencie uświadamiasz sobie, że powinnaś wyłączyć mózg, bo zaczyna cię wszystko boleć. Personalizujesz się z tymi, których przedstawia autorka. Stajesz się nimi, co sprawia że nie godzisz się na takie niesprawiedliwe życie. Nie znajdujesz wytłumaczenia tego piekła. I wiecie czego chce jeden chłopiec z nich, z tych okaleczonych seksualnie przez duchownych???? Chce usłyszeć od Papieża słowo"przepraszam". Tylko tyle czy aż tyle??? Czy tu umierasz 27 razy wraz z Toby'em?? Nie. Tu umierasz 16 razy. Tyle tu jest rozdziałów, tyle - TYLKO - osób mówi głośno o tym czego doświadczyło... A jest ich bez mała ok. 150 000.!!!!!!
Jeden z najbardziej bulwersujących reportaży ostatnich lat… Kanada - duży kraj, kraj przepiękny i bardzo różnorodny pod względem kulturowym. Ale jest też to państwo, w którym wiele ważnych spraw próbowano przemilczeć, zasłonić kurtyną, skrupulatnie ukryć. Pewnych jednak spraw w sposób łatwy ukryć się nie da. Prędzej czy później muszą one ujrzeć światło dzienne… Tak też się dzieje w historii opowiedzianej przez Joannę Gierak-Onoszko o kanadyjskich szkołach z internatem.
(...)Jest to opowieść o tak zwanych Ocaleńcach, absolwentach szkół, nad którymi przez długie lata nauki znęcano się fizycznie i psychicznie. To historie internatów, z których nie było absolutnie żadnej drogi ucieczki. Gdy dziecko odebrane zostało z rąk rodziców i trafiało do tego typu szkoły przechodziło drogę przez istną mękę. Dosłownie musiało walczyć o przeżycie. Walczyć z opiekunami, ich systemem, a także z zaślepioną wiarą własnych rodzin w niewinność osób trzecich. Dzieci przebywające w tych ośrodkach z dala od swych rodzinnych domów nie miały w nikim najmniejszego nawet wsparcia. Wszystko co było wypowiedziane przez nich w oskarżycielskim tonie, było uznawane za wierutne kłamstwo. W Kanadzie bardzo mocno ukorzeniony przez długi czas był system autorytarny. Kościół, władze kościelne i wszystkie związane z nim osoby duchowne uznawane były niemal za święte. Niestety okazało się, że w wielu wypadkach z tą świętością nie miały one zupełnie nic wspólnego. Były okrutne, brutalne, bezwzględne i pozbawione jakiejkolwiek empatii. Były zwyczajnymi potworami, „przyodzianymi w ludzką skórę”. Stosunkowo niedawno Kanada nieco bardziej oprzytomniała w tym temacie i zaczęła podejmować próby zadośćuczynienia pokrzywdzonym przez siostry Szarytki i nie tylko. Jak dotąd jest to dość nieudolna próba „oczyszczenia” władz z winy, wyegzekwowania jakiejś kary za te wszystkie okrutne zbrodnie popełniane przez długie lata. Czy dojdzie kiedykolwiek w tej kwestii do pojednania? Nawet jeśli dojdzie to doświadczonej traumy oraz skrzywionej psychiki ludzkiej nic nie zdoła naprawić. Reportaż Gierak-Onoszko jest do granic możliwości szczery. Opisywane w nim sytuacje są nad wyraz realistyczne, przedstawiają niewyobrażalne okrucieństwo. W bardzo gwałtowny sposób oddziaływają na wyobraźnię czytelnika, nie dając o sobie zapomnieć przez naprawdę długi czas. Przerażający, do bólu wstrząsający, uwłaczający ludzkiej godności.
Nie przebrnęłam przez początek, drażniła mnie przyjęta formuła wprowadzania w "klimat" przez autorkę. Ze względu na tematykę postaram się jeszcze kiedyś dać szansę tej książce.
Każdy kraj ma swój problem i musi się z nim uporać. Czyta się świetnie!
wspaniała!
Przeglądając artykuły w Internecie, trafi łam na listę nominacji do tegorocznej edycji Nagrody Literackiej Nike. Moją uwagę przykuła jedna pozycja książkowa – „27 śmierci Toby’ego Obeda” – Joanny Gierak-Onoszko. Opis bardzo mnie zaintrygował, więc sięgnęłam po książkę i… pochłonęłam ją, mimo iż nie jest to łatwa lektura. Reportaż bardzo wnikliwie przedstawia losy rdzennych mieszkańców Kanady. Państwa, które cieszy się sławą wielokulturowego i tolerancyjnego.
(...)Niestety, jak dowiadujemy się z reportażu, to tylko pozory. Dochodzą bowiem do głosu ocaleńcy, dzieci rdzennych mieszkańców Kanady, które przetrwały gehennę, jaką zgotowano im w szkołach z internatami. Placówki zaczęły powstawać masowo w drugiej połowie XIX wieku, natomiast ostatnia została zamknięta dopiero w 1996 roku, mimo iż były sygnały, że nie dzieje się tam dobrze. Przez piekło w tych instytucjach przeszło aż 150 tysięcy dzieci. Szkoły te pod przykrywką świetne prosperujących, samowystarczalnych placówek edukacyjnych, tak naprawdę miały za zadanie wyplenić kulturę, języki i wierzenia Pierwszych Narodów. Robiono to w sposób haniebny i brutalny, począwszy od odbierania małych dzieci z ich rodzinnych domów poprzez zmuszanie do ciężkiej nadludzkiej pracy, bicie, molestowanie i upokarzania na każdym kroku. Wiele z tych dzieci umierało na różne choroby, wiele popełniało samobójstwa czy ginęło podczas licznych prób ucieczek. Natomiast ci, którzy przeżyli to piekło na ziemi, nazwani zostali ocaleńcami. I to właśnie oni, a także rodziny zmarłych już ocaleńców, walczą obecnie z państwem w sądach o odszkodowania za wszystkie krzywdy, jakich doznali w kanadyjskich szkołach z internatem. Reportaż wstrząsa i nie pozostawia obojętnym, wiele razy trzeba przerwać lekturę, by nabrać powietrza, gdyż relacje bohaterów porażają okrucieństwem i brutalnością. Gdzieś z tyłu głowy pozostaje świadomość, że to działo się jeszcze tak niedawno i nie jest wytworem wyobraźni. Oburza też fakt, że większość oprawców nie poniosła żadnej konsekwencji swoich, godnych najwyższej kary, działań. Jakże prawdziwy i adekwatny wydaje się być tutaj cytat z Medalionów Zofi i Nałkowskiej – „Ludzie ludziom zgotowali ten los”. Anna Jędrzejowska Biblioteka Kraków
Jest to ważna lektura. Wstrząsająca historie Ocaleńców - dzieci, które przetrwały eksperyment edukacyjny Kanady "dedykowany" społeczności pierwszych mieszkańców kontynentu. Pokazuje tez, jak niebezpieczne jest powierzenie dzieci kościołom przy jednoczesnym całkowitym braku kontroli a także do jakiego okrucieństwa są zdolni ludzie i jakich zwyrodnialców ma w swoich szeregach szeroko rozumiane duchowieństwo ( różnych kościołów).
(...) Osobny aspekt to pudrowanie rzeczywistości przez polityków, administrację państwową Kanady. Sądzimy, ze takie sprawy to historia ( trudna, zła ale dawno miniona) a tymczasem to wszystko dzieje się ... Gorąco polecam
Nie wytrzymałam nawet do połowy,bardzo współczując na początku im dalej tym historia wydała mi się grubo naciągana jakby politycznie zmanipulowana a wynurzenia Toby'ego przerysowane, bardzo ciężka, przygnębiająca, niska energia. Obecnie na topie (wiadomo że Indiańskie dzieci mogły umrzeć masowo na pomór typu odra, ospa niższa odporność ale niby pomordowane masowo przez duchownych katolickich itp.itd.).
To jeden z lepszych reportaży jakie czytałam, a mnie na prawdę ciężko się do nich przekonać. Do „27 śmierci…” podeszłam bez żadnych oczekiwań, szczególnie, że sięgnęłam po nią kilka miesięcy temu, kiedy o sprawie płonących w Kanadzie kościołów nie było jeszcze tak głośno jak teraz. Nie czytałam też wcześniej żadnych opisów, polegając jedynie na ciekawej okładce i nagrodach przyznanych tej pozycji. A to co znalazłam w środku tej historii uświadomiło mnie,
(...)ze i tak nie mogłabym się wcześniej na nią psychicznie przygotować. Bo jak przygotować się na coś, co jest tak bardzo niezrozumiałe i niewiarygodne? A co gorsze, jest to reportaż a nie fikcja. Przez kilkadziesiąt rozdziałów autorka zabiera nas w podróż do Kanady, gdzie rozmawiając z wieloma osobami przybliża nam problem wykorzenienia rdzennych mieszkańców Kanady poprzez nie tylko zajmowanie ich ziem, ale przede wszystkim narzucanie im własnej kultury, religii i przekonań. Odbieranie dzieci rodzicom, zamykanie ich w szkołach, gdzie każdego dnia znosiły tortury, odbieranie im kawałek po kawałku własnej tożsamości a na koniec przedstawienie tez drugiej strony medalu - zła zakorzenionego w tych osobach - to tylko mały i płaski wyrywek tego, co znajdziemy w tej książce. Mimo ciężkiego tematu, a właściwie to właśnie tym bardziej przez niego- polecam tę książkę każdemu, nawet jeśli wcześniej tak jak ja, nie był przekonany do literatury faktu/ reportażu..
Bardzo mocna rzecz. Temat ważny, ale forma nie przytłacza.
Dobry, przekrojowy reportaż. Traktuje przedstawiony problem w sposób całościowy i wielowątkowy. Jest to po części studium krzywdy – mamy tu próbę zbadania jej przyczyn, a także jej skutków. Chyba właśnie te długofalowe skutki są tak wstrząsające. Jest też próba odpowiedzi na pytanie jak przerwać ten łańcuch krzywd. Opisane sytuacje mają miejsce w Kanadzie, pewne wskazane mechanizmy cechuje jednak uniwersalizm. Niesprawiedliwe jest sprowadzanie tematyki tej książki do kwestii działań Kościoła katolickiego,
(...)ukazuje się tu szerszy problem, co autorka pokazała, przytaczając dane i statystyki. Warto tu podkreślić, że autorka zadała sobie trud odszukania i zapoznania się z obszernymi materiałami źródłowymi (w tym raporty i akta sądowe) zawierającymi drastyczne relacje, reportaż ten jest dobrze udokumentowany, w znacznej mierze odsyła do materiałów dostępnych online. Tematyka jest w istocie trudna i przytłaczająca, jednak autorce udało się uniknąć nadmiernego epatowania drastycznymi opisami. Zdecydowanie warto przeczytać. Jeśli już się na to zdecydujemy, warto przejść przez cały tekst – chociażby przez szacunek dla ofiar opisanego systemu, bo te dzieci nie mogły po prostu odłożyć książki w dowolnym momencie, aby przerwać swój dramat.
Książka pokazuje kawałek nieznanej lub mało znanej historii Kanady. Każdy kraj ma swój Holokaust... a za ciemną stronę historii tego państwa odpowiada w dużej mierze Kościół
Głęboko smutna, bezkompromisowa, poruszająca i prawdziwa historia dzieci rodowitych mieszkańców ukradzionych przez białych osadników i kościół -głównie katolicki - ziem i kultury ludów północnej części Ameryki Północnej. Każe się zatrzymać i zrewidować nasz stosunek do „siły i wspaniałości” białego człowieka, który na zawsze zniszczył rdzenne społeczności, rodziny i jednostki. A książka ta, to obowiązkowa lektura!
The item has been added to the basket.
If you don't know what the basket is for, click here for details.
Do not show it again
SOWA OPAC :: wersja 6.3.5 (2024-09-02)
Oprogramowanie dostarczone przez SOKRATES-software.
Wszelkie uwagi dotyczące oprogramowania prosimy zgłaszać w bibliotece.
Reportaże o Kanadzie, a konkretnie o dorosłych teraz ludziach, którzy jak dzieci zostali oddani do szkół lub placówek wychowawczych prowadzonych przez duchownych lub siostry zakonne. To, co przypuszczałam, że mogło mieć tam miejsce, to pestka w porównaniu z tym, o czym tu czytam i co WIDZĘ. Czego tu jestem ŚWIADKIEM!!! Dzieci bite, głodzone, poniżane, torturowane i psychicznie gnębione, podpinane do krzeseł elektrycznych, (...) czy molestowane seksualnie. To, co przeszły poza murami tych placówek, tego nie sposób nie tyle pojąć ile choćby zrozumieć. Czytasz i w pewnym momencie uświadamiasz sobie, że powinnaś wyłączyć mózg, bo zaczyna cię wszystko boleć. Personalizujesz się z tymi, których przedstawia autorka. Stajesz się nimi, co sprawia że nie godzisz się na takie niesprawiedliwe życie. Nie znajdujesz wytłumaczenia tego piekła.
I wiecie czego chce jeden chłopiec z nich, z tych okaleczonych seksualnie przez duchownych???? Chce usłyszeć od Papieża słowo"przepraszam". Tylko tyle czy aż tyle???
Czy tu umierasz 27 razy wraz z Toby'em?? Nie. Tu umierasz 16 razy. Tyle tu jest rozdziałów, tyle - TYLKO - osób mówi głośno o tym czego doświadczyło... A jest ich bez mała ok. 150 000.!!!!!!
Reportaż Gierak-Onoszko jest do granic możliwości szczery. Opisywane w nim sytuacje są nad wyraz realistyczne, przedstawiają niewyobrażalne okrucieństwo. W bardzo gwałtowny sposób oddziaływają na wyobraźnię czytelnika, nie dając o sobie zapomnieć przez naprawdę długi czas. Przerażający, do bólu wstrząsający, uwłaczający ludzkiej godności.
Placówki zaczęły powstawać masowo w drugiej połowie XIX wieku, natomiast ostatnia została zamknięta dopiero w 1996 roku, mimo iż były sygnały, że nie dzieje się tam dobrze. Przez piekło w tych instytucjach przeszło aż 150 tysięcy dzieci. Szkoły te pod przykrywką świetne prosperujących, samowystarczalnych placówek edukacyjnych, tak naprawdę miały za zadanie wyplenić kulturę, języki i wierzenia Pierwszych Narodów. Robiono to w sposób haniebny i brutalny, począwszy od odbierania małych dzieci z ich rodzinnych domów poprzez zmuszanie do ciężkiej nadludzkiej pracy, bicie, molestowanie i upokarzania na każdym kroku. Wiele z tych dzieci umierało na różne choroby, wiele popełniało samobójstwa czy ginęło podczas licznych prób ucieczek. Natomiast ci, którzy przeżyli to piekło na ziemi, nazwani zostali ocaleńcami. I to właśnie oni, a także rodziny zmarłych już ocaleńców, walczą obecnie z państwem w sądach o odszkodowania za wszystkie krzywdy, jakich doznali w kanadyjskich szkołach z internatem. Reportaż wstrząsa i nie pozostawia obojętnym, wiele razy trzeba przerwać lekturę, by nabrać powietrza, gdyż relacje bohaterów porażają okrucieństwem i brutalnością. Gdzieś z tyłu głowy pozostaje świadomość, że to działo się jeszcze tak niedawno i nie jest wytworem wyobraźni. Oburza też fakt, że większość oprawców nie poniosła żadnej konsekwencji swoich, godnych najwyższej kary, działań. Jakże prawdziwy i adekwatny wydaje się być tutaj cytat z Medalionów Zofi i Nałkowskiej – „Ludzie ludziom zgotowali ten los”.
Anna Jędrzejowska Biblioteka Kraków
Pokazuje tez, jak niebezpieczne jest powierzenie dzieci kościołom przy jednoczesnym całkowitym braku kontroli a także do jakiego okrucieństwa są zdolni ludzie i jakich zwyrodnialców ma w swoich szeregach szeroko rozumiane duchowieństwo ( różnych kościołów). (...)
Osobny aspekt to pudrowanie rzeczywistości przez polityków, administrację państwową Kanady.
Sądzimy, ze takie sprawy to historia ( trudna, zła ale dawno miniona) a tymczasem to wszystko dzieje się ...
Gorąco polecam
Do „27 śmierci…” podeszłam bez żadnych oczekiwań, szczególnie, że sięgnęłam po nią kilka miesięcy temu, kiedy o sprawie płonących w Kanadzie kościołów nie było jeszcze tak głośno jak teraz. Nie czytałam też wcześniej żadnych opisów, polegając jedynie na ciekawej okładce i nagrodach przyznanych tej pozycji. A to co znalazłam w środku tej historii uświadomiło mnie, (...) ze i tak nie mogłabym się wcześniej na nią psychicznie przygotować. Bo jak przygotować się na coś, co jest tak bardzo niezrozumiałe i niewiarygodne? A co gorsze, jest to reportaż a nie fikcja.
Przez kilkadziesiąt rozdziałów autorka zabiera nas w podróż do Kanady, gdzie rozmawiając z wieloma osobami przybliża nam problem wykorzenienia rdzennych mieszkańców Kanady poprzez nie tylko zajmowanie ich ziem, ale przede wszystkim narzucanie im własnej kultury, religii i przekonań. Odbieranie dzieci rodzicom, zamykanie ich w szkołach, gdzie każdego dnia znosiły tortury, odbieranie im kawałek po kawałku własnej tożsamości a na koniec przedstawienie tez drugiej strony medalu - zła zakorzenionego w tych osobach - to tylko mały i płaski wyrywek tego, co znajdziemy w tej książce.
Mimo ciężkiego tematu, a właściwie to właśnie tym bardziej przez niego- polecam tę książkę każdemu, nawet jeśli wcześniej tak jak ja, nie był przekonany do literatury faktu/ reportażu..